wczasy, wakacje, urlop
18 May 2012r.
Otylia Szczukowska w dziedzinie sztuki ludowej Kaszub właściwie jest wszystkim. I twórcą — sama rzeźbi, ozdabiając ornamentami kaszubskimi talerze, miseczki, popielniczki, a przede wszystkim kasetki — miniatury tradycyjnych skrzyń, które często także maluje. I jedynym w swoim rodzaju pedagogiem, pomagającym w rozwijaniu wrodzonych uzdolnień kaszubskim rzeźbiarzom ludowym. I zbieraczem, głównie motywów zdobniczych, których zgromadziła wyjątkowe bogactwo. I wreszcie opiekunką — organizatorką wielu, bardzo wielu spraw związanych ze sztuką regionu. A Pani Otylia i jej ,,szkółka", wszystko zaczęło się bardzo dawno, od jej wędrówek wakacyjnych z ojcem, znanym amatorem etnografem Kaszub i Kociewia, Franciszkiem Szornakiem. Zamiłowania rozbudzonego w dzieciństwie nie mogły już ostudzić późniejsze lata. Współpraca z ojcem trwała i wtedy, gdy Otylia wyszła za mąż. Po wojnie zaś, w czasie której zmarł ojciec, a mąż za udział w ruchu oporu został zamordowany w Stutthofie, życie jej całkowicie już wypełniły Kaszuby i ich sztuka. Od 1947 roku rozpoczyna się jej współpraca z prof. Bożeną Stelmachowską (patrz BADACZE KASZUBSZCZYZNY), której towarzyszy w naukowych ekspedycjach pomorzoznawczych. Jednocześnie uczestniczy w licznych krajowych i zagranicznych (między innymi w Moskwie) wystawach sztuki ludowej i rzemiosła, zdobywając wyróżnienia i nagrody. Pod koniec 1950 roku obejmuje kierownictwo pracowni rzeźby kaszubskiej „Cepelia" w Wejherowie, a następnie nadzór artystyczny tej instytucji w Gdyni. W późniejszych latach pracuje w Wojewódzkim Domu Twórczości Ludowej (patrz WDK) w Gdańsku, z którym nie traci kontaktu nawet po przyznaniu jej przez państwo renty specjalnej dla szczególnie zasłużonych. Już będąc na rencie, skupia wokół siebie gromadkę uzdolnionej młodzieży, którą uczy rzeźby. W „szkółce rzeźbiarskiej" Otylii Szczukowskiej, mieszczącej się w jej prywatnym mieszkaniu w Wejherowie, młodzi nie tylko uczą się posługiwać dłutem, zdobywają także ogólną wiedzę o Kaszubach. Uczniom pani Otylia przekazuje swoje wzory zdobnicze (patrz NASTĘPCY). W roku 1970 Wejherowo urządza Otylii Szczukowskiej piękny jubileusz 50-lecia pracy dla Kaszub i zarazem 70--lecia urodzin. Uroczystość ta jednak nie oznacza dla niej kresu działania. Pani Otylia nadal, na ile tylko pozwalają jej »iły i zdrowie, uczestniczy we wszystkich poczynaniach związanych*1'! kulturą i sztuką swej ziemi. Zawsze pogodna, pełna osobistego uroku, otaczana przez wszystkie pokolenia szacunkiem i miłością. Szefka Można powiedzieć, że Paweł Szefka ."przychodząc w rokjw 1910 na świat we wsi Strzetaełino od razu znalazł się w kręgu artystycznego ruchu a-piatorskiego. Jak daleko bowiem ^ sięga wstecz pamięcią, zawsze starsi jego bracia tworzyli znaną w okolicy kapelę kaszubską. On sam grywać zaczął po weselach mając lat dziewięć. Wtedy też zafrapował go po raz pierwszy bardzo żywy jeszcze w owych latach folklor: obyczaje i obrzędy ludu kaszubskiego. Później, w Wejherowie, w seminarium nauczycielskim, dawnym dziecięcym zainteresowaniom nadał kształt profesor Zbigniew Madejski. Wspólnie z nim Paweł Szefka wydał swój pierwszy śpiewnik. Razem też ze swym profesorem, już jako młody nauczyciel, przygotował do druku w 1936 roku Kaszubskie pieśni i tańce ludowe. W następnym roku wejherowski Teatr im. Karnowskiego (patrz pod T) wystawił sztukę Szef ki "Wesele kaszubskie. Jednocześnie rosły plony zbieraczej pracy nauczyciela. W 1939 roku ma on osiem grubych teczek notatek, nut, opisów zebranych samodzielnie w czasie wędrówek po wsiach. Ale nadeszła wojna. Dla Pawła Szęfki oznacza ona oflag. Lat tych jednak nie marnuje. W oflagu, w Gross-born, organizuje bowiem — konserwatorium. To umożliwia mu ukończenie studiów muzycznych, zaczętych eksternistycznie przed wojną. W latach oflagu powstaje też pierwszy szkic pierwszego kaszubskiego widowiska obrzędowego Szefki — Sobótki. Prapremiera jego odbyła się dopiero w 1950 roku w Starzynie. Zaraz po wojnie Paweł Szefka wiąże się z amatorskim ruchem artystycznym. Okres w pełni twórczej pracy zaczyna się w latach pięćdziesiątych. Najpierw wychodzi zeszyt pierwszy Tańców kaszubskich — ogółem ukazało się ich trzy; z kolei opublikowano widowiska Gwiżdże i Sobótka, oba nagrodzone u-przednio na konkursie wojewódzkim. Jednocześnie co miesiąc w Biuletynie Wojewódzkiego Domu Twórczości Ludowej (patrz WDK) publikuje Szefka cenne opracowania i krótkie montaże obycza-jowo-obrzędowe. W roku 1959 za działalność -w dziedzinie repertuarowej dla zespołów amatorskich otrzymuje nagrodę ministra kultury. W tymże roku odznaczony zostaje Złotym Krzyżem Zasługi. W roku 1960 zdobywa nagrodę szlachta kaszubska Szczególnie liczna jest na południu Kaszub, w powiatach kościerskim i bytowskim. Całe wsie noszą piękne szlacheckie nazwiska. Każda gałąź rodu ma przy nrzvdomek. Rodów Rekow-S™ przykład jest az sie- za widowisko Deguse (Dyngus) na ogólnopolskim konkursie TRZZ. Wśród gotowych opracowań ma już następne — Owczarza. W perspektywie zaś — cały rok obrzędowy, który powinien być jedną obszerną publikacją. szelbiąg To szafa do statków, czyli kredens. Dolna jego część jest zamykana i w niej przechowuje się żywność. Górna otwarta, o ozdobnie wycinanych ściankach bocznych i „okapie" często wspartym dodatkowo na kręconych słupkach, ma półki na dekoracyjnie u-stawiane talerze czy dzbanki i nacięcia na łyżki. Szelbiągi są malowane, przy czym centralny motyw znajduje się na drzwiczkach dolnej szafki. Do dziś ten dekoracyjny sprzęt spotkać można w checzach (patrz pod C). szętopOrki To pieśni ludowe — obrzędowe, o charakterze przyśpiewek lub nawet zaklęć, jak na przykład Zażegnónie ren. Zbierał je Florian Ceynowa (patrz pod C) i wydał pierwszy zbiór pt. Dwie kope szę-topórk. Kontynuatorem jego pracy w tej dziedzinie był Jan Patok (patrz pod P), który opublikował pieśni północnych Kaszub w zbiorze Kopa szętopórk (1936 rok). Oto obrzędowa żarnowiecka szętopórka Oczepine: A te wiónku lawędowy! Nie spadnijże z mojij głowę; Bo cziej te róz spadniesz, Tej wicyj ju nie usadniesz. dem. Poza Styp-Rekowskimi (patrz pod S) są Abdank--Rekowscy, Glinc-Rekowscy, Dorszyn-, Mrozek-, Wantoch-i Wrycza-Rekowscy (patrz pod W). Jeszcze więcej jest Trzebiatowskich. Są wśród nich: Chamyr-, Żmuda-, Mos-pan-, Wrycza-, i Reka-, są też Raszka-, Malotka- i Ju-trzenka-Trzebiatowscy. Liczne rodowe przydomki towarzyszą również nazwiskom Gliszczyńskich, Brzezińskich, Lipińskich, Czapiewskich, Żyle wskich, Prądzyńskich, Kie-drowskich i innych. W sumie kaszubskich szlacheckich nazwisk jest podobno ponad trzysta. A wszystko to szlachta, która walczyła pod Ceco-rą i Chocimiem, która towarzyszyła Sobieskiemu pod Wiedniem, o której Sienkiewicz w Na polu chwały pisał: „...lecz najokazalej przedstawiał się regiment kaszubski, w błękitnych koletach z żółtymi ładownicami, złożony z tęgich na schwał chłopów, rosłych i tak dobranych, że jeden wydawał się być drugiemu bratem. Ciężkie muszkiety poruszały się w ich dłoniach jak trzciny". Stąd, z tych wojennych wypraw, w herbach kaszubskich szlacheckich rodzin tyle przeróżnych tureckich motywów: półksiężyców i gwiazd. W latach zaboru pruskiego Fryderyk Wielki zatwierdził wszystkie kaszubskie herby. Miało to swoje konsekwencje. Byle chłopak z kaszubskiej wsi, którego brano do pruskiego wojska, posiadał przed nazwiskiem „von". I chociaż niejeden von Lew-Kiedrow-ski czy von Mrozek-Glisz-czyński rozpoczynając służbę zaledwie po niemiecku dukał, owo szlachectwo otwierało przed nim większe możliwości, niż miał oficer niemiecki pochodzenia mieszczańskiego. Stąd wśród wybitnych generałów pruskich tak silna była reprezentacja zgermanizowa-nych Polaków z Kaszub. Ze skromnej bytowskiej szlachty wywodził się Jark-Gost-kowski, późniejszy pruski marszałek i hrabia von York, a prawdziwe nazwisko Ludwiga von dem Bach brzmiało Bach-Żelewski. Ale to już inne sprawy. To złożone problemy germanizacji szlachty kaszubskiej, między innymi poprzez słynną szkołę kadetów w Słupsku.